W Polsce rośnie liczba samorządów, które decydują się na ograniczenia w korzystaniu z jednostek o napędzie spalinowym. Jeszcze do niedawna takie zakazy kojarzyły się głównie z parkami narodowymi i obszarami chronionymi, dziś obejmują coraz więcej popularnych akwenów turystycznych. To nie tylko moda na ekologię, ale odpowiedź na realne problemy – hałas, emisję spalin i presję turystyczną, które przez lata zmieniały charakter polskich jezior.
Dlaczego wprowadza się zakazy? Silniki spalinowe mają kilka poważnych wad w kontekście rekreacji wodnej. Generują hałas zakłócający naturalne środowisko, a do tego emitują spaliny i mikrocząsteczki paliwa, które trafiają do wody. Zjawisko to jest szczególnie dotkliwe na mniejszych akwenach, gdzie wymiana wody przebiega powoli. W efekcie obniża się jakość wody, spada bioróżnorodność, a część gatunków ryb i ptaków wodnych stopniowo znika.
Wprowadzenie zakazu daje szybkie efekty. Na wielu jeziorach, gdzie takie regulacje obowiązują już od kilku lat, obserwuje się powrót rzadkich gatunków ptaków, a woda stała się czystsza. To także zmiana jakościowa dla turystów – zamiast głośnego warkotu motorówek można usłyszeć szum trzcin czy śpiew ptaków.
Korzyści dla turystyki
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że zakaz silników spalinowych ograniczy atrakcyjność turystyczną jezior. Tymczasem często jest odwrotnie. Cisza i spokój przyciągają nową grupę odwiedzających: żeglarzy, wędkarzy, miłośników kajaków czy osób poszukujących spokojnego wypoczynku rodzinnego.
Jednocześnie rozwija się rynek alternatywnych technologii – łodzi elektrycznych i hybrydowych. Choć początkowo droższe, okazują się coraz bardziej dostępne i praktyczne. W wielu regionach Polski pojawiły się wypożyczalnie oferujące takie jednostki, a turyści chętnie z nich korzystają, traktując to jako część nowoczesnego, ekologicznego stylu życia.
Ograniczenia budzą jednak także kontrowersje. Część mieszkańców obawia się, że ucierpi lokalna gospodarka – szczególnie tam, gdzie motorówki i skutery wodne były do tej pory magnesem dla turystów. Dochodzą też kwestie egzekwowania prawa – gminy muszą zadbać o odpowiednie oznakowanie akwenów i kontrole, aby przepisy nie pozostały martwą literą.
Kierunek na przyszłość
Patrząc szerzej, zmiany wpisują się w europejskie trendy ochrony środowiska i zrównoważonej turystyki. W krajach alpejskich czy Skandynawii cisza na jeziorach stała się standardem, a turyści doceniają miejsca wolne od spalin i hałasu. Polska, idąc w tym kierunku, może wzmocnić swój wizerunek jako destynacji przyjaznej naturze.
Warto jednak pamiętać, że zakaz to dopiero początek. Aby naprawdę wykorzystać potencjał, samorządy muszą równolegle rozwijać infrastrukturę. Dziś za najlepszą alternatywę dla łodzi spalinowych uważa się jednostki wyposażone w napęd elektryczny – ciche, bezemisyjne i zdecydowanie bardziej przyjazne środowisku. Coraz więcej producentów oferuje takie rozwiązania, a właściciele łodzi chętnie sięgają po nowoczesne, ekologiczne jednostki. Problemem pozostaje jednak infrastruktura. Aby rozwój tej formy rekreacji był realny, konieczne są przystanie wyposażone w odpowiednie stacje ładowania. Tymczasem w wielu miejscach wciąż ich brakuje, co ogranicza praktyczne wykorzystanie elektrycznych napędów.





