Grzegorz Świszcz – nowa twarz w radzie gminy, człowiek z pasją i poczuciem misji. Od lat angażuje się społecznie, a prywatnie jest wielkim miłośnikiem zwierząt. Teraz, obejmując mandat radnego, staje przed wyzwaniem, by swoją wrażliwość i energię przekuć w realne działania na rzecz mieszkańców. W rozmowie z nami opowiada o swoich priorytetach w radzie gminy i… 16 głosach, które odwróciły układ sił w Radzie Gminy Kołbaskowo.
16 głosów różnicy – co Pan czuł, gdy poznał wynik wyborów?
– Zaskoczenie. Różnica zaledwie 16 głosów pokazała, jak ogromne znaczenie ma każdy oddany głos. Poczułem wielką radość, że udało się zdobyć mandat, ale jednocześnie ogromną odpowiedzialność wobec wszystkich, którzy mi zaufali. Otrzymane niemal 49% poparcia to solidny mandat do sprawowania funkcji radnego, który traktuję jako zobowiązanie do aktywnego działania na rzecz mieszkańców.
Jakie były najważniejsze czynniki, które – Pana zdaniem – zdecydowały o zwycięstwie?
– Kontakt bezpośredni z mieszkańcami. Dziesiątki odbytych rozmów i próby wsłuchania się w problemy lokalnej społeczności. Dużym atutem była również niezależność od obozu sprawującego władzę w gminie, co dla wielu wyborców stanowiło gwarancję świeżego spojrzenia i większej transparentności. Istotna okazała się także deklaracja utworzenia niezależnego klubu radnych, który miałby pełnić rolę konstruktywnej przeciwwagi dla obecnie rządzących. Nie bez znaczenia była również krytyczna postawa mieszkańców wobec planów ogromnego zadłużenia gminy na budowę Gminnego Centrum Usług – wielu wyborców podchodziło do tej propozycji z dużym dystansem, co wpłynęło na ich decyzję przy urnie.
Co chciałby Pan powiedzieć tym osobom, które poszły zagłosować i przesądziły o wyniku?
– Chciałbym z całego serca podziękować mieszkańcom. Gdyby nie państwa wybór, nie byłoby mnie dzisiaj w radzie. Mam też świadomość ciężaru odpowiedzialności, która na mnie spoczywa, żeby nie zawieść powierzonego mi zaufania.
Gdyby wygrał kandydat popierany przez wójt, Małgorzatę Schwarz, wynik każdego głosowania byłby znany już przed glosowaniem. Teraz ten jeden mandat – pański mandat – zmienia polityczny układ sił w radzie i wójt nie może być już pewna wyniku żadnego głosowania. Pana jeden głos może dziś rozstrzygać o najważniejszych decyzjach w gminie. Czy odczuwa Pan ciężar tej odpowiedzialności?
– To prawda, że mój głos może mieć znaczenie, ale nie traktuję tego jako ciężaru, lecz jako szansę, aby w radzie naprawdę liczył się głos mieszkańców. Chcę, by każda decyzja była poprzedzona rozmową, rzetelną analizą faktów i wyczerpującym uzasadnieniem, zrozumiałym przede wszystkim dla opinii publicznej. Żadna decyzja nie może być przesądzona z góry – właśnie na tym polega demokracja.
Czy spodziewa się Pan większej presji ze strony wójt i jej otoczenia?
– Nie spodziewam się presji. Zakładam raczej, że wójt i jej otoczenie będą chcieli przekonywać mnie do swoich propozycji – i to jest naturalne. W radzie powinniśmy spierać się na rzeczowe argumenty. Nie odrzucam dobrych rozwiązań, o ile są korzystne dla mieszkańców. Ich zdanie będzie dla mnie zawsze kluczowe.
Czy jest Pan otwarty na współpracę z wójt Małgorzatą Schwarz – i na jakich warunkach?
– Tak jak wspominałem, jestem zwolennikiem rozwiązań zgodnych przede wszystkim z wolą mieszkańców. Jeżeli propozycje pani wójt będą odpowiadały ich oczekiwaniom, to współpraca jest jak najbardziej możliwa. Wierzę, że mimo różnic możemy znaleźć wspólny język i działać razem dla dobra gminy.
Jakie kwestie mogą być dla Pana „nieprzekraczalną granicą” przy głosowaniach?
– Nieprzekraczalną granicą są dla mnie wszelkie propozycje podejmowane z pominięciem transparentności lub naruszające interes mieszkańców. Każda decyzja w radzie powinna być jawna, dobrze uzasadniona i służyć dobru całej społeczności.
Dzięki Pańskiemu mandatowi możliwe było stworzenie nowego klubu w radzie gminy. Waszym śladem poszli też radni PO i stworzyli klub Kochamy Gminę Kołbaskowo, zostawiając de facto Małgorzatę Schwarz. Mówimy już o zdecydowanym rozłamie?
– Są to działania, które są podyktowane panującymi w gminie nastrojami społecznymi. To dobrze, że radni wsłuchują się w opinie mieszkańców i podejmują zdecydowane kroki.
Co chciałby Pan zmienić w funkcjonowaniu gminy już na początku swojej kadencji?
– Uważam, że decyzje powinny zapadać w sposób jawny, przy szerokim dialogu i dążeniu do konsensusu – a nie w zaciszu gabinetów. Ważne jest, aby mieszkańcy mogli śledzić przebieg prac rady, rozumieli podejmowane decyzje i czuli, że mają realny wpływ na to, co dzieje się w gminie.
Jak zamierza Pan kontaktować się i konsultować z mieszkańcami, którzy Panu zaufali?
– Kluczowy jest stały kontakt radnego z mieszkańcami poprzez różne kanały: spotkania w terenie, udział w zebraniach wiejskich, dyżury, konsultacje telefoniczne, e-maile oraz media społecznościowe. Nic nie zastąpi bezpośrednich rozmów, dlatego zachęcam wszystkich mieszkańców do udziału w spotkaniach.
Jakie widzi Pan największe wyzwania, przed którymi stoi gmina w najbliższych latach?
– Najważniejszym wyzwaniem będzie rozwój infrastruktury społeczno-gospodarczej (drogi, komunikacja, edukacja, usługi społeczne) w sposób zapewniający zrównoważony rozwój wszystkich obszarów gminy. Kluczowe będzie przy tym zachowanie stabilności budżetowej, która umożliwi realizację inwestycji bez nadmiernego obciążania finansów publicznych. Równie istotne będzie należyte utrzymanie istniejącej infrastruktury. To wszystko powinno prowadzić do podniesienia jakości życia oraz zwiększenia atrakcyjności gminy dla mieszkańców, a także inwestorów.





